Witam serdecznie

Od jakiegoś czasu nie publikowałem  nic nowego z powodu, który zaraz wam przedstawię. Mianowicie skończyły mi się pewne materiały, niezbędne do tworzenia, malowania – niepotrzebne skreślić – obrazów. Okres noworoczny, i święta również „dołożyły do tego swoją cegiełkę” w postaci przedłużenia czasu w jakim przychodzą paczki do adresata. Sklepy  „ogłosiły wolne”, mają oczywiście do tego prawo. Wszystko razem spowodowało niezły przestój w mojej twórczości. Z chwilą kiedy to piszę, ów magiczne materiały są już w moim posiadaniu, a obraz jest już prawie ukończony.

Szukając tematów do malowania miałem często dylemat co malować. Ogólnie podobają mi się uroki krajobrazu, ale przedstawienie ich złożoności na płótnie, okazało się dla mnie zabójczo trudne. Mam ich kilka na koncie, jednak ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Są osoby wygłaszające pogląd, że im się podobają, ale mi jakoś chyba ten kierunek nie pasuje. Malując je często gubię wątek i tracę „orientację” co i jak.

Ostatnio bardziej przychylam się do tezy aby malować to, co od dawna mi w duszy gra. Mówię tu o portretach. Jak już wcześniej wspominałem, bazą wypadową oprócz tła i odpowiedniego rozmieszczenia kolorów „skóry” jest bardzo dobry szkic. Aspekt ten cały czas staram się ćwiczyć, ku radości i nie, moich najbliższych. Wiadomo zdjęcia z internetu posiadają bardzo często określone prawa autorskie i malowanie na ich podstawie niesie większe lub mniejsze ryzyko w postaci łamania prawa. Nikt z nas tego nie chce, dlatego polecam wam drodzy czytelnicy bardzo prostą metodę. Używajcie zdjęć z swoich kolekcji – jeśli malujecie kogoś z dalszej rodziny, to przed publikacją zapytajcie o zgodę. Taka metoda jest najlepsza i gwarantuje spokojny sen. To tyle odnośnie tej kwestii, wracamy do tematu.

Pisałem o dobrym szkicu i będę ten temat bardzo często powtarzał. Jest podstawą, na jego płaszczyźnie budujecie cały późniejszy obraz. Jeśli na pierwszy rzut oka jest ok, ale mimo tego coś wam w nim nie pasuje, to radzę iść tropem tego przeczucia. Nie wiem jak to wam wytłumaczyć, ale ja tak czasami mam. Widzę jakiś rysunek, podoba mi się, jednak w głębi duszy mam wrażenie, że jest coś z nim nie tak. Wtedy bacznie mu się przyglądam, analizuje każdy szczegół i czasem odkrywam, a nawet bardzo często, braki lub przekłamana w konkretnym obszarze rysunku. Jeśli jednak wszystko jest ok, to przystępuje do dalszej pracy.

Na poniższym obrazku prezentuje gotowy szkic będący bazą dla mojego nowego obrazu. Na początku miałem inną koncepcję odnośnie jego głównego motywu, ale rysunek wykonałem nie do końca tak jak chciałem, i musiałem zweryfikować mój plan.

Dzin
Szkic mojego przyszłego portretu.

Szkic jest wykonany przy pomocy linii pomocniczych, które są bardzo dobrym narzędziem do stworzenia dobrego rysunku.  Wykonałem go, zwyczajnym, miękkim ołówkiem, zakupionym w markecie. Służy mi tylko do szkicu, dlatego nie przywiązuje to jego jakości zbyt wiele uwagi. Tak czy inaczej w chwili kiedy  zagościł na moim podobraziu, przystąpiłem po uprzednim przygotowaniu sobie kawy – co tam trochę luksusu nie zaszkodzi 🙂 – do jego dalszej obróbki.

W tym celu korzystam z farby akrylowej. Część z was pewnie powie „na akryl farba olejna, niemożliwe. To się nie będzie trzymać”, może będzie miało rację, lecz od siebie mogę dodać pewien fakt. Grono z was używa, albo będzie w przyszłości używać gotowego gruntu malarskiego. Taki grunt, nie każdy oczywiście, posiada w swoim składzie akryl i wielu ludzi go poleca.

Wyżej wymienionej farby, używam w roli podkładu. Szybko schnie, a to w moim przypadku bardzo mi odpowiada. Do zaakcentowania poszczególnych elementów

Portrecik w akrylu
Portrecik w akrylu

portretu użyłem brązowej farby akrylowej. W ten sposób oszczędziłem spore ilości farby olejnej, która jak wiadomo nie jest tania. Popijając w dalszym ciągu kawę, zabrałem się do nakładania pierwszych warstw.  Kiedy farba wyschła dodałem podstawowe cienie a efekt jak powstał, przedstawiam na zdjęciu poniżej. Nie jest to etap końcowy, do niego jeszcze daleko. Mój portret posiada jeszcze zbyt płaski „charakter”, brakuje tła, elementów wykończeniowych, dzięki którym obraz nie będzie taki „płaski” i nabierze głębi. Bluza mojej postaci już jest ukończona, ma odpowiedni jak dla mnie kształt i charakter. Aby uzyskać załamania materiału, widoczne na zdjęciu, należy używać różnych odcieni koloru. W tym przypadku zastosowałem ultramarynę plus biel. Głębsze cienie uzyskałem akcentując wyznaczone miejsca, również ultramaryną, ale w czystej postaci. Identyczną metodę zastosowałem przy malowaniu koszulki „naszego bohatera”. obraz bluzabluza na obrazie

Kolejnym krokiem jaki wykonałem, było tło. Tak kiedyś pisałem o tym aby tło było pierwszym etapem naszejobraz - tło pracy, jednak z biegiem czasu muszę stwierdzić fakt, że nie ma to tak wielkiego znaczenia i to od nas zależy kiedy je malujemy. Czasem warto jest dodać je później aby obraz był bardziej spójny kolorystycznie. Można dobrać je np. do koloru skóry malowanej postaci. Gdzieś przeczytałem informację na ten temat, dlatego teraz powtarzam jedynie uzyskane chasła. Na początku byłem do tego sceptyczny, ale po czasie dotarło to do mnie. Tło ma znaczenie, i jego kolor wpływa na nasz obraz, zwłaszcza kiedy malujemy portret.

obraz - włosy
włosy to mieszanka umbry i bieli z odrobiną koloru cielistego. Ostateczny kolor skóry to „dzieło laserunku”

Po wykonaniu tła zabrałem się do malowania włosów. Tutaj sprawa nie jest taka trudna, chociaż znajdą się ludzie mówiący, że wykonałem całkowicie źle ten etap malowania, ale to ich zdanie. Moim zdaniem malowanie włosów polega na pokazania ciemnych i jasnych tonów i odpowiedniego ich rozmieszczenia. Sprawa jest prosta kiedy mamy zdjęcie poglądowe, z którego możemy podpatrzeć co i jak. Jeśli malujemy z wyobraźni to pozostanie nam nasz własna intuicja i dobry albo i nie, gust w tym temacie. Tak czy siak, do czupryny na moim obrazie, użyłem umbry plus biel, z odrobiną koloru cielistego. Efekt widzicie na zdjęciu obok. Po włosach przyszedł czas dalszy etap pracy. Na początku miałem zamiar namalować zwykły portret, jednak z biegiem czasu,

Obraz olejny – „dżinn z lampy”

coraz bardziej upewniałem się w przeczuciu, iż plan mój nie powiedzie się. Obraz „malował się sam” co wymusiło na mnie pewne zmiany. Z tego powodu zamiast standardowego portretu, dodałem do niego elementy baśni. Tak oto powstał „czarodziejski portret”. W tym celu dodałem do mojej postaci trochę dymu – mieszanka bieli i odcienia szarości, i lampę – mieszanka umbry plus biel. Oczy przemalowałem na niebiesko i tak oto powstał mój „dżinn z lampy”.  Poniżej przedstawiam wam, przyśpieszony film w którym przedstawiam cały proces tworzenia obrazu – od pierwszych kresek, do etapu finalnego, prezentowanego obok. Całkowity czas pracy wyniósł ok 12 godzin, nie wliczając przerw kiedy schła farba. Pozdrawiam i zapraszam komentowania.